Nienawidzę go za to, że nie mogę przestać o nim myśleć. Czy nie mógłby być jednym z tych, na widok których odwracam głowę w drugą stronę i przechodzę obok nie czując nawet najmniejszej chęci spojrzenia w oczy i poczucia zapachu ciała? Zatracam się na samą myśl o tym, że mógłby spędzić jedną chwilę siedząc obok mnie i mówiąc o tym, o czym nie mam zielonego pojęcia. Jego głos potrafi śnić mi się kilka razy tej samej nocy, wtedy nie chcę się budzić przez kilka dni w nadziei, że już zawsze będę go słyszeć. Całe jego ciało działa na mnie obezwładniająco, czuję jakbym stała na szczycie góry, a z każdej z jej stron był stromy stok, z którego większość ludzi by spadła. I ja w pewnym momencie spadam…, gdy on odchodzi czuję jak wraca mi czucie w nogach, głos przestaje mi drżeć i serce powraca do normalnego rytmu. Tak wiem to banalne powiedzieć, że się kogoś kocha. To nie jest miłość… Nie można kochać kogoś, kto zaledwie miesiąc temu pojawił się w twoim życiu. Z jednej strony jestem o niego chorobliwie zazdrosna, a z drugiej chcę by zniknął. Są chwile, kiedy marzę o tym, by cała jego postać okazała się tylko wytworem mojej wyobraźni. Wtedy wiedziałabym, że należał tylko do mnie, że żył tylko w mojej podświadomości i byłabym szczęśliwa, że znalazłam swój ideał.