Gapię się na zdjęcia, które kiedyś wywoływały u mnie uśmiech
Teraz tylko przynoszą gniew
Przeglądając albumy, które stworzyliśmy dla siebie,
Wyrywam stronę

W jaki sposób niebo zamieniło się w piekło? Nie mogę cię winić za to, że mnie opuściłaś
Dostałem od ciebie więcej, niż mogłem ci dać Wiesz, że nie możesz mnie winić, że byłem zły

Czy to musi palić?
Czy to musi kąsać kiedy powiedziałem Ci"żegnaj"?
Czy kiedyś nie będę się zastanawiać nad tym, co mi zrobiłaś?
Nie spodziewanie odchodząc?

Dwanaście postaci zaklętych w jednym ciele
Szum słów, krzyżów i zdań
Jednym będąc, podzieleni na wiele
Na dwanaście części horoskopu trwań
Od początku do końca, wrogowie
Pakt podpisali ,umysł na części podzielili
Jak przy okrągłym stole po słowie
Na ustępstwa się zgodzili
Teraz razem po akcie dobrej woli
Muszą współistnieć, bronić i chronić
Żyją, trwają i umierają powoli
Każdy jeden odda duszę by się wyzwolić

Wczoraj nie byłem w stanie zebrać myśli
Dziś też nie jestem, więc dla Ciebie pamiętałem, pamiętam i będę pamietał

Kolejny dzień myśli zaniedbanych
Wspomnień nie zaniechanych
Słowa sercem pisane całe oddane
Lata życia nie przeżyte lecz przechlane
Zakłamane dni, serce krwią wypełniane
tyle dni i lat wypełnionych strat
Więdnie znów na Twym grobie u cięty kwiat

Odnajdę Cię na końcu twej nieskończoności
Jestem tylko dzieckiem na zepsutym placu zabaw
Nikt nie widział jak chodzę po zgliszczach własnego piekła
Spotkamy się każdego ostatniego lata
Jak bawię się zbyt dobrze zawsze otworzy się rana
Jestem za młody by mówić czy było warto
Nie wiem jak omijać błędy cudzego sumienia

Targany przez przestrzeń istnienia
Nie świadomy istoty cierpienia
Pragnę ostatniego tchnienia
Wyczekuję ostatkiem sił witalnych
Rzeczy małych lecz namacalnych
Jak dotyk straconej miłości
Co przeszywa do szpiku kości
Dłoni co głodziła po skroni
Szeptów gdzie czas się trwoni
Zagadek domysłow analogii
Szaleństwa powagi patologii
Zwykłej onomatopeji w oddali
Nie chcę już pisać ale mi kazali