Dni pieczenia ciast dla płodu,
Rozgorączkowane twarze,
Wypieki na policzkach.
Uśmiechy radosne,
Wesołe zakupy.
Połączenie rodziny.
Krzyki cudu narodzenia,
Łzy szczęścia i bólu.
Oczekiwanie miłe.
Motylki w brzuchu.
Rumiana twarz dziecka.
Światełka znikające w oczach,
Zbyt wyrośnięta głowa dziecka.
Przedwczesne zbieranie wszystkich do dzwonów kościelnych,
Ojciec chrzestny, tak silny, łka w wielkie oczy dziecka.
Mówią, że boli je głowa,
Że dlatego spać nie pozwala nocami.
Że szpary w mózgu bolą bardziej niż te w serduszku.
Tyle zbitych wazonów czeka na zamiecenie.
Tyle słoików łez do wysłania w podróż.
I to wszystko,
Przez tę główkę zbyt dużą, kochaną.
Aniołku, Twoje tęczowe oczy wyblakły.
Aniołku, Twoje włosy łamliwe są.
Aniołku, śliwki pod oczami powiększone.
Aniołku, tylko nie umieraj razem z dzieckiem, proszę.
* * *
Dla wszystkich rodzicielek, które treny wykrzyczały swoje w niebo, i do tych, które je przemilczały, lub nie miały.