Chciałbym sie nasycić. Tobą. Chwilą. Nami.
Na zapas. Na później. Na czarną godzinę.
Słyszeć odgłos Twojego bijącego serca. Zrównać z nim rytm swojego.
Czuć ciepły oddech na szyi. Poczuć Twoje paznokcie wbijające się w mój kark.
Patrzeć jak powoli podnoszą się i opadają Twoje piersi gdy oddychasz.
Spojrzeć w Twoje oczy i zatracić się w nich, zapomnieć w jednej chwili o całym świecie.
Poczuć zapach Twojej skóry, jej miekkość, delikatność, ciepło.
Usłyszeć śmiech, zarazliwy, przenikliwy, Twój.
Tak bardzo chciałbym mieć Cię blisko...

Od kilku miesięcy, nie bylo dnia w którym chociaż na chwilę moje mysli nie powędrowałyby w Twoja stronę. Czy to ma jakas medyczna nazwe? Miłość czy obsesja? A może miłość przeradzająca sie w obsesje? Potrzeba czy uzaleznienienie? A może potrzeba przeradzająca sie w uzależnienie? Czy to można leczyć? Nawet jesli tak, to tym razem nie chcę wyzdrowieć.