W ogrodzie przy Ogrodowej w Radziechowach
Trzmiel nie ustawał w miłości łowach
Rankiem całował georginie
W południe pieścił cynie
O zachodzie słoneczniki rozkosznie penetrował

Pamiętam Bernadettę z Wybuchu
Co to w stoickim bezruchu
Ze mną się kochała
Choć była mała
A nie o to wszak biega w miłości duchu

Nie zmieniajmy scenariusza w Raju Niebiańskim
Czyż zaistniałby Prószcz Gdański
Gdyby wąż spraw nie pilotował
U Ewy nie lobbował
Czyż pożycie rozwódki i wdowca dziś byłoby tak rajskim

Pewna oper primadonna z Brzuśnika
Zapragnęła w ramionach byka
Inna ze Zwardonia
Pieszczot konia
Ino ta z Żabnicy licealisty, ale dyslektyka

Pewien starozakonny gej z Razdruża
Pokochał zoofila z Gdyni-Obłuża
Ten nad jego zaloty
Wolał byka cnoty
Jak się nieszczęściem geja nie wkurzać

Do wojskowej komendy uzupełnień w Krakowie
Generał zgłosił zapotrzebowanie w alkowie
W gazie będące trzy starozakonne
Dwie Gruzinki energochłonne
A ino prędko póty ślubna u wód w Nałęczowie

Rosła na wydmie obok miasta Gdańska
Nawłoć strojna wręcz arcykapłańska
Złoto w swojej grzywie rodziła
Którą pszczoła wielbiła
Jesień mimoza kołysana wiatrem umiera bezpańska

Leżę sobie na łóżku w miejscowości Brzeszcze
I namiętnie swoją broszkę palcem pieszcze
Wiele feministek do dziś gdera
Że to ja byłam premiera
Broszkę namiętnie jeszcze w Brukseli popieszcze