Atena czy Afrodyta?
W pustych dźwięków pełnej krainie słowa pośród nędzy bogatej sensem ludzkich hałasów spotkały się dwie boginie: poezja biała i rymowa wadząc się, która pięknością mowy jest wszech czasów.
Bezszelestnym dotykiem aksamitu ciszy niczym welonu muśnięcie bezbronnej nagości bez szeptem stawiło się milczenie sędzia ostateczny sporów pomiędzy słowami.
Pierwsza zaczęła niczym Atena rymów piękność przemawiać: "Słowem swobodnym raczyć się nie poezji jest sztuka nieskrępowaną myśl kaskadą słów w ruch wprawiać lecz trudzi się ten, kto blasku poezji w rymach szuka.
Sens rozrzucony w ruin słów bezładzie wykwintnym szykiem trzeba porządkować harmonii elegancję rym do wiersza kładzie niczym w tańcu, gdzie kroków należy pilnować.
Po cóż więc deptać się słowami po piętach szturchać, przepychać i przekręcać któż chaotyczność ową spamięta w wierszu nie można tak flirtować.
Przeczystej Afrodyty skrzące się płatki kwiatów słowa chcąc otulić pianą ulotnego puchu nagość istnienia niczym wargi układające się w pocałunku kształt własny tracą do umiłowanego kształtu własnym tulą się bezkształtem tak biała poezja układa się w kształt twarzy bytu aby pieścić ją pieszczoty chaosem pocałunków.
Milczenie słysząc te przemowy Ateny i Afrodyty hołd Pięknu niosącym w podzięce bezgłosem ciszy wydało wyrok salomonowy sobą obydwu splatając w pojednaniu ręce.
Piękne słowa zasługują na uznanie.
Piękne słowa zasługują na uznanie.