To nie jest pewność, po prostu brak nadziei, nic więcej. Wątpliwości jak były tak pozostają.
Oczywiście, radość to nie wszystko, amor fati to akceptować wszystko, co przynosi nam życie, także smutek i rozpacz. Wtedy pozostaje nam walka o nasze marzenia - jedyna szansa, by radość znów zagościła w naszym życiu.
"W życiu musi byc dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze to znaczy że jest niedobrze."
Nigdzie nie twierdzę, że tak nie jest.
"Amor Fati? - Umiłowanie losu (fatum, fati) o to Ci chodzi?
Nadzieje nie przekreśla tego lecz uzupełnia."
Tak o to mi chodzi. Nadzieja nie uzupełnia tego, tylko to utrudnia.
Widzisz i tu się nie zgadzamy.
Ja w takim życiu nadziei dostrzec nie potrafię. To tylko zwykła pewnośc.
Amor Fati? - Umiłowanie losu (fatum, fati) o to Ci chodzi?
Nadzieje nie przekreśla tego lecz uzupełnia.
"W życiu musi byc dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze to znaczy że jest niedobrze." potrzebne są nadzieje nawet i te fałszywe, nawet i rozpacz. Aby życ nie wystraczy chwytac dzień, radośc to nie wszystko.
Nie ma nadziei, ale jest Nadzieja, ta z mojej definicji. Radować się chwilą bieżącą nie znaczy pozbyć się marzeń, ani wyrzec się wartości (a propo spiżu), to nie ma z tym nic wspólnego. To po prostu sposób odbierania rzeczywistości, bez złudnych "może coś będzie, a może nie". Po prostu jest jak jest, a ja będę się starać, żeby było jeszcze lepiej. Nie wyjdzie - trudno, wyjdzie - super :) Ale nie warto na nic się "nastawiać". Lajf is brutal, więc czemu nie żyć zgodnie z regułą "amor fati"?
Może to i sposób.
Życ tylko po to by chwytac dzień. Nie każdy pragnie spiżu.
"Dal mnie mój podział jest klarowniejszy. Radować się i smucić można z bierzących rzeczy, niekoniecznie w odniesieniu do "życzenia"."
Tylko że wtedy nie ma nadziei, to i jej podziała staja sie niezasadne.
Jasne, że do rozpaczy się można przyzwyczaić, tylko po co? Jak nie ma nadziei, to i o rozpacz trudniej.
Dal mnie mój podział jest klarowniejszy. Radować się i smucić można z bierzących rzeczy, niekoniecznie w odniesieniu do "życzenia".
Carpe diem to filozofia, w której nie ma rozczarowań, a jest radość ;)
Dla mnie ten podział nie jest klarowny. Mnie uczyli mniej więcej takiej definicji jak jest tutaj.
"Nadzieja - pragnienie spełnienia się czegoś i jednoczesna obawa, że się nie uda. Aby zaistniała nadzieja, subiektywna ocena prawdopodobieństwa spełnienia się życzenia nie może przyjąć wartości skrajnych. Przy 100% nadzieja zamienia się w radość, a przy 0% w smutek."
Niekoniecznie - kwestia przyzwyczajenia ;) Poza tym dla mnie jest nadzieja i Nadzieja, pierwsza to myślenie życzeniowe, druga to nasze marzenia, na których spełnienie mamy wpływ. I ta druga jest dla mnie w życiu niezbędna, pierwsza często bardziej przeszkadza niż pomaga. No ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam:)
też ujęła
zeszyt
++++
kurczę, ujęła mnie ta myśl. super.
Pozdrawiam :D
Ciekawa. ;)
Pozdrawiam .
Cóż, jasno widac różnice stanowisk. Na mam nic więcej do dodania.
To nie jest pewność, po prostu brak nadziei, nic więcej. Wątpliwości jak były tak pozostają.
Oczywiście, radość to nie wszystko, amor fati to akceptować wszystko, co przynosi nam życie, także smutek i rozpacz. Wtedy pozostaje nam walka o nasze marzenia - jedyna szansa, by radość znów zagościła w naszym życiu.
"W życiu musi byc dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze to znaczy że jest niedobrze."
Nigdzie nie twierdzę, że tak nie jest.
"Amor Fati? - Umiłowanie losu (fatum, fati) o to Ci chodzi?
Nadzieje nie przekreśla tego lecz uzupełnia."
Tak o to mi chodzi. Nadzieja nie uzupełnia tego, tylko to utrudnia.
Widzisz i tu się nie zgadzamy.
Ja w takim życiu nadziei dostrzec nie potrafię. To tylko zwykła pewnośc.
Amor Fati? - Umiłowanie losu (fatum, fati) o to Ci chodzi?
Nadzieje nie przekreśla tego lecz uzupełnia.
"W życiu musi byc dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze to znaczy że jest niedobrze." potrzebne są nadzieje nawet i te fałszywe, nawet i rozpacz. Aby życ nie wystraczy chwytac dzień, radośc to nie wszystko.
Nie ma nadziei, ale jest Nadzieja, ta z mojej definicji. Radować się chwilą bieżącą nie znaczy pozbyć się marzeń, ani wyrzec się wartości (a propo spiżu), to nie ma z tym nic wspólnego. To po prostu sposób odbierania rzeczywistości, bez złudnych "może coś będzie, a może nie". Po prostu jest jak jest, a ja będę się starać, żeby było jeszcze lepiej. Nie wyjdzie - trudno, wyjdzie - super :) Ale nie warto na nic się "nastawiać". Lajf is brutal, więc czemu nie żyć zgodnie z regułą "amor fati"?
Może to i sposób.
Życ tylko po to by chwytac dzień. Nie każdy pragnie spiżu.
"Dal mnie mój podział jest klarowniejszy. Radować się i smucić można z bierzących rzeczy, niekoniecznie w odniesieniu do "życzenia"."
Tylko że wtedy nie ma nadziei, to i jej podziała staja sie niezasadne.
ups, przepraszam:
*bieżących
Jasne, że do rozpaczy się można przyzwyczaić, tylko po co? Jak nie ma nadziei, to i o rozpacz trudniej.
Dal mnie mój podział jest klarowniejszy. Radować się i smucić można z bierzących rzeczy, niekoniecznie w odniesieniu do "życzenia".
Carpe diem to filozofia, w której nie ma rozczarowań, a jest radość ;)
Do rozpaczy tez się można przyzwyczaic.
Dla mnie ten podział nie jest klarowny. Mnie uczyli mniej więcej takiej definicji jak jest tutaj.
"Nadzieja - pragnienie spełnienia się czegoś i jednoczesna obawa, że się nie uda. Aby zaistniała nadzieja, subiektywna ocena prawdopodobieństwa spełnienia się życzenia nie może przyjąć wartości skrajnych. Przy 100% nadzieja zamienia się w radość, a przy 0% w smutek."
Niekoniecznie - kwestia przyzwyczajenia ;) Poza tym dla mnie jest nadzieja i Nadzieja, pierwsza to myślenie życzeniowe, druga to nasze marzenia, na których spełnienie mamy wpływ. I ta druga jest dla mnie w życiu niezbędna, pierwsza często bardziej przeszkadza niż pomaga. No ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam:)
Może.
Ja uważam że zyc bez nadziei, nawet tej fałszywej to dopiero filozofia nicości, rozpaczy.
Nie wiem czy większości, ale części na pewno. Nadzieja to taki ryzyk-fizyk, najlepiej w ogóle jej nie mieć, to się uniknie rozczarowań ;)
"Więc fałszywa nadzieja stanie się rozpaczą, ale tylko jeśli sobie uświadomimy jej "fałszywość" przed śmiercią."
W przypadku większości nadziei nie ma możliwości takiej weryfikacji.