kakofonia - też nie przepadam za tym słowem, bo źle się kojarzy... ale nie mogłam znaleźć lepszego odpowiednika
hm... Twoja ostatnia interpretacja najbardziej mi się podoba choć miałam na myśli co innego myślałam, że będzie to nawet zbyt oczywiste...
mój zamysł był taki:
człowiek nie dostrzega wszechobecnej melodii nie słyszy też dźwięków, które są w nim zagłusza je nierealnymi, pustymi wytworami własnej wyobraźni i pragnień, które nie "współgrają" z jego prawdziwą istotą wypełnia się czymś, co nie istnieje, a napędza go ku autodestrukcji ku ciszy...