Dla mnie, to czas schabowego, którego zjeść wypada, nie, że ma się ochotę. Czas niepotrzebnych powrotów do niepotrzebnych już ludzi, do nieistniejącego już czasu. Dłuższa chwila takiego manewrowania oczami i szyją, aby uniknąć za życia umarłych oczu, a więc spojrzeń, które już nie powinny się spotkać.