Bardzo mądre i prawdziwe. Wiem, że strasznie trudno jest otworzyć się, przełamać i dać innym szansę sobie pomóc, ale należy próbować i starać się wyjąć chociaż kilka cegiełek z tego muru, aby ktoś mógł spróbować. :)
Drogi Bogdanie... nie chodzi mi o krzywdy, tylko o zwyczajną samotność. Niektórzy płaczą, że są tacy samotni a odgradzają się murem czterech ścian... a wystarczy przecież wyjść, poszukać człowieka jeszcze bardziej samotnego, być może też tego skrzywdzonego... zamiast użalać się nad samym sobą, można wystawić twarz do słońca... jak słonecznik, otworzyć się na światło na radość na życie... Innym problemem jest, gdy ktoś odgradza się, ucieka, bo został skrzywdzony, boi się zaufać albo pragnie samotnie skonsumować swój ból... takich ludzi jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć...ale to inny problem. Niemniej kończę cykl myśli o samotności... spróbuję następnym razem napisać coś weselszego :). Dziękuję z serca, za zatrzymanie się przy moim tekście. Miłego wieczoru :).