wydaje mi się, że taki był zamysł reżysera, jeśli chodzi o granie barwą to kolory i słowa to jedne z głównych elementów tej książki, a wojna nie odgrywała tam zbyt dużego znaczenia, bo ta historia zwyczajnie nie jest o wojnie ;). Chociaż zgodzę się że czasem obraz był lekko przerysowany, no i tragedia oczywista czyli aktorzy starający się mówić po angielsku z niemieckim akcentem, o ile fazie pomysłu mógł to być ciekawy pomysł, a tyle według mnie całkowicie się nie sprawdził
4 razy w życiu płakałem podczas oglądania: - kiedy pierwszy raz zginał Songo xD - Król Lew - Rekwiem dla snu - Ostatni Samuraj (nie mam bladego pojęcia czemu) no i teraz przy tym filmie, niesamowity następnego dnia pobiegłem kupić książkę i przeczytałem w parę godzin coś... łał