Najtrudniejszą miłością jest przebaczenie... innemu człowiekowi ale też samemu sobie... ale nie niemożliwą... zaufanie sile wyższej jest niekiedy niezbędne, by poczuć tę radość... radość przełamywania barier, antagonizmów z przeszłości... Pozdrawiam serdecznie :).
W pewnym sensie masz rację Ile znasz sposobów zabijania. Zgadzam się, że musimy ufać sobie. Z drugiej strony nie jesteśmy samowystarczalni i potrzebujemy innych na których możemy polegać kiedy nam lepiej lub gorzej. Poza tym, aby poznać siebie też potrzebujemy ludzi, bo w samotności nie dowiesz się jak reagujesz np. na zdradę. Ateiści zawsze płaczą gdy nikt ich o to nie prosi. ;) Również pozdrawiam.
Pozostawiam to pytanie, Grzegorzu, każdemu do rozważania we własnym sercu. Mogę tylko powiedzieć, w moim subiektywnym odczuciu, że ktoś kto wierzy w Boga zna odpowiedź.
Na początek trzeba sobie zaufać; jakby nie było jesteśmy osobami, które najwięcej umieją powiedzieć o sobie, powinny też zaczynać od siebie. Tak oprócz tego, ateiści by się popłakali ;) Pozdrawiam