Wyobraziłem sobie jak te ziarna w tej zaciśniętej dłoni duszą się w pocie, a potem kisną, a potem wyciekają kwasem w ziemię, w czyjeś serce klęczące wręcz, proszące, skomlące żeby złamać pieczęć do labiryntów jego miłości, a może jestem tylko naiwny.