Ano właśnie, Bartku, ciekawy przykład podałeś, bo w tej historii Ona łamie konwenanse, a to co z zewnątrz wygląda na mezalians, dla niej jest krokiem ku jedynej wolności jaką wnosi w nasze życie miłość.
Chodziło mi tu raczej o przekraczanie barier, które nosimy w sobie, o łamanie własnych uprzedzeń, pokonywanie lęków, o miłość, która uwalnia nas i pomaga pokonywać dystans do innych, a jednocześnie pozwala nam na nabranie go do samych siebie. Dodam jeszcze, że myśl jest fikcją literacką, nie zaś życiorysem czy tekstem z pamiętnika;p
Bartku, przeczytaj jeszcze co to metafora;) Odczytywanie tej myśli dosłownie, jeśli w ogóle się da!, prowadzi donikąd, ale niektórym tam właśnie po drodze.
Oj, to ty dlatego taka sfrustrowana i ordynarna dla użytkowników, ach ci mężczyźni :-P. Ale wiesz, są poradnie małżeńskie, tam ci mogą pomóc wyzbyć się niewyżytych emocji . OBOJĘTNIE ZA KOGO WYJDZIESZ, ALBO PRZED KOGO :-P
Mezalians? No to się uśmiałam :) chyba to jego mezalians z twoimi manierami. Jeśli i jemu, jak tu publicznie mówisz do obcych ludzi, że "szczeka", w domyśle pies, albo, że jest "glonojadem vel szumowiną", to tylko współczuć tym chwilom, kiedy "przechodzisz samą siebie" :)