A gdy brakowało mu słów, podchodził do okna i na zaparowanej szybie rysował dla niej serce. Zrobił tak ostatniej zimy. – pomyślała, patrząc na okno w sypialni.
Któż mógł pomyśleć, że ich losy potoczą się inaczej? Nie doceniła drobnych gestów swego męża. Jego niespodzianki zaczynały ją nużyć. A ona sama czuła się niespełniona. Zdradziła go z taką łatwością, wręcz rutyną. Nie miała żadnych pohamowań. A przecież się kochali. Przed Bogiem przysięgli sobie miłość i uczciwość małżeńską. A ona? Tak po prostu to przekreśliła. Tamtej nocy istniała tylko ona i nieznajomy on. Przystojny, elegancki, pełen klasy. Nie zadawał zbędnych pytań. Nie interesowała go obrączka na palcu. Nie zastanawiał się dlaczego ona samotnie siedzi w barze w hotelu. Po prostu się przysiadł. Postawił drinka. Dociekał rzeczy banalnych. Począwszy od ulubionego koloru, skończywszy na ostatniej wyrzuconej kartce do śmietnika. Jego oczy wodziły po jej ciele... – na myśl o tym, szkarłatny rumieniec oblał jej policzki. Jego dłoń na jej dłoni... W tym barze, czuła się jak nastolatka. Serce dygotało z podniecenia. I ten pocałunek. Najpierw czuły, delikatny, badający granice, a potem coraz szybszy, gwałtowniejszy. Ich oddechy splecione w jedność...- smutnym wzrokiem objęła sypialnie. Zdradziła. Jednorazowa przygoda skreśliła jej małżeństwo. Zamiast rozwiązywać problemy, zaczęła od nich uciekać. A teraz musi zapłacić za swą lekkomyślność.