Istota ta może względnie inteligentna
Ale przez rozum człowieka jeszcze nie pojęta
A lice pobladłe, serce życiem tętniące
Dłonie ma delikatnie chłodne, zaś usta gorące
Pobudza człowieka z dotykiem swej wargi
Przyciąga oczy, gdy ma odkryte dwa barki
Wypięta pierś w koronkowym gorsecie
Zaś człowiek miednicę napina w odwecie
Patrząc na jej pozę, można dużo zarzucić
Gdy będzie już naga, nie wypada się kłócić
Niezrozumiałe i proste są istoty słowa
Gdy ma chęć igraszki, człowieka boli głowa
Udając milczenie, łatwiej jest na nią patrzeć
Widok odkrytych piersi potrafi myśli zatrzeć
Uśmiech ma srogi, zawsze racja po jej stronie
Nie warto się sprzeczać, lepiej ulżyć matronie
Ten humor zaledwie zmienił jeden zły gest
Przepraszając okazuje się : „to małżeński test!”.
Doprawdy, nie warto słuchać słów z ust istoty
Wciąż: „nie wiem, nie, nieważne, mam tylko kłopoty”
Ufność wobec niej, to tylko złudzenie
Czujność człowieka to myśli przebudzenie
Choć istota piękna i cenna jak moneta
Ripostą niech będzie: „to z żebra kobieta”.