z potrzycia krzewów
wyleciał ptaszek
siada na jabłoni
w trzepocie skrzydeł
obrywa jabłko
owocna to pora
zamilkł ptak dziobem
wypada robak i śpiewa
o tym jak to ponoć
miłość wyrasta
z innej codzienności
wraz z pukaniem do klatki
wolnością ptaszka znudzonego
głodnego nasion ciepłej dłoni