Zapach bezu,unosił się w powietrzu. Waniliowo-mdły smak szarpał jej usta. Cień wątpliwości, przysłonił niebieskie niebo, tak jasne,że dorównywało swoim blaskiem Słoncu.
Wiatr nadziei i zapewnień odgonił chmury. Jej oczy znowu się śmiały,ale w ich tęczówkach zdradziecka pewność trwała.
Usta dławiły się słonym deszczem. Już nie tylko cień,a burza zakryły na pozór niebieskie niebo, które szarpane sprzecznościami ,tak naprawdę jest czarne.