w uwiędłe od czekania nadgarstkinoc wbija drzazgi tęsknotyz których buduję schodyi trzymam się ich jak poręczy
przybita wzrokiem do klamkinasłuchuję twoich kroków daremnie
zatapiałam w szklance lubczykukolejne słońca zachody
zapomniałam już między wierszamiile o tobiejest we mnie
giulietka
Autor
25 February 2016, 19:50
...śliczny wiersz Madziu :*..........
25 February 2016, 19:37
Bardzo ładne wersy... ach, wiesz, że lubię czytać Cię :)Pozdrawiam na wieczór :)
25 February 2016, 13:42
To prawda, zapomniałaś :)Ale w każdym Twoim wierszu słowa są jak schody, o poręczach ze skrzydeł serafinowych. Może dlatego jestem taki zapatrzony.I z chęcią do nich sięgam, własne wyciągając dłonie.Piszesz prosto do mojego serca. Pamiętaj...:)
25 February 2016, 10:57
Ostatnio czytam po cichu ale zachwycasz z każdym następnym wierszem M :))
Pozdrawiam :)
25 February 2016, 10:43
Fajne masz skojarzenia, dziękuję;)
25 February 2016, 10:33
Tak jakoś , swojsko, ciepło , kuchennie... Podoba mi się :)