Więdniesz ulotna zapachem snu spocona w wulgarnej czerwieni pościeli z otwartym kielichem którym wabi kwiat i ocieka nektaru słodkim spojrzeniem
Siedzę na rogu tapczanu przybity do kreślarskiej deski rzeczywistości jak Chrystus do wielkiego krzyża który zapomniano pobejcować w ramach oszczędności
Mam w ręce notatnik i gwóźdź a między nogami młotek przybiję się do czarnego nieba gdy krzykniesz " zrób to sam" jak Adam Słodowy z pewnością to zrobię...