Ostatki
tam jesteśmy, bez początków skończeni
na czwartym wersie i jeszcze zbyt żywi
by zrozumieć, że drugi raz się nie wchodzi
otwartym oknem do tej samej powszedniości.
tam wciąż wypełniają się cienie pochylonych
liter by sycić oczy mimo wszystko i wbrew każdemu.
tam za wiele usycha liści w języku i tło szare,
na które karzą patrzeć oczy. pomiędzy kartkami,
nieliczne zostają; jest zimno, a oni mówią o piekle.
Autor
53 628 wyświetleń
414 tekstów
159 obserwujących
Dodaj odpowiedź