Świat to sługa uniżony, To niewolnik człowieka. Broni się naturą. To taka cicha broń. Przemyka niespotrzeżenie -do- celu i uderza. Cicha i śmiertelna. Niespodziewana. Przychodzi jak cichy sen. Niczym śmierć w pogodny dzień. Świat Tak zatroskany, tak niewinny.
Zgodzę się, lecz tylko częściowo. Nie uważam aby świat był uniżonym sługą ludzkości. To nasz gatunek próbuje sobie podporządkować naturę, bezmyślnie czerpiąc z naszej planety, jak gdyby była ona przeznaczonym do konsumpcji, owocem. Patrząc trzeźwo, człowiek jest dla ziemi katastrofą a w stosunku do czasu jej istnienia, eksplozją. Myśę, że naura, choć wiele wieków zajmie jej regeneracja, znakomicie poradzi sobie bez nas - po tym, jak my, jako jej część, szkodząc jej, usuniemy siebie sami, wreszcie wróci do zdrowia, tak jak to było przed pojawieniem się człowieka.
Kiedyś usłyszałem takie porównanie, że organizm ludzki zwalcza wirusy i bakterie za pomocą podniesienia temperatury (gorączki) i że może stąd mamy efekt cieplarniany, że planeta chce się nas (choroby) pozbyć. Oczywiście prawdy w tym niewiele, ale myślę, że to dobry materiał na refleksję nad działaniami naszego gatunku.