Menu
Gildia Pióra na Patronite

Marzeniami...

Przy drzewie samotnym
Co dnia w pojedynkę
W ucieczkę przed szarą monotonią
Instynktownie zatapiając się w łaskoczącej delikatnie stópki wodzie
Z próbą odnalezienia siebie w niebanalnym świecie
Stawała czekając na nią- na miłość.
A ona bez słowa, wtulona w niewiedzy…

I w półmroku nadziei zamknęła zmęczone łkaniem powieki
Roniąc głębokie marzenia
Tam widziała Go raz pierwszy,
Wśród drzew tysięcy pragnień
Niemniej jednak zniknął niezauważalnie szybko
Nie zostawiając śladu swego istnienia nawet w złaknionym miłości sercu.

Postawiła kropkę
I z uśmiechem wtulona w spragnioną snu poduszkę
Zwiewnymi krokami uciekała ku krainy Morfeusza.

Świt zdawał się być idealny, jasnoróżowy, bezchmurny
Śpiesznie podążała do miejsca na Ziemi gdzie problemy przestają mieć znaczenie.
Ujrzeć zgrabnego Pana
Odnaleźć drogowskaz w stumilowym lesie
Próba ujarzmienia zachłannego umysłu,
Rozbudzenia z bajkowego snu uczuć
Rozglądała się dokoła…

Mijały godziny
Leżała wśród świeżych, pachnących źdźbeł trawy
Wsłuchując się w nurtującą ją ciszę,
Szukała w niej choćby małego szelestu męskich stóp
Zapadał mrok, świat powlekła wszech nieogarnięta tajemniczość.
W jej otoczeniu panowała niesamowita aura
I chłód odwrotnie proporcjonalny do ciepła panującego w jej wnętrzu.

Przyszedł po Nią…
Na niebie lśniła jedna gwiazda,
Tak piękna, że gdy pokonując razem ciemności
Wierzyli w jej przeznaczenie.
Wyglądali na zahipnotyzowanych, szli równo,
Mimo, że nie widzieli nic, czuli wszystko.
Uzupełniali się wzajemnie niczym Yin i Yang.
Historia niczym z baśni czarującej małe dzieci.
Brakowało jedynie zakończenia o długim i szczęśliwym życiu.
Odwróciła się na moment, zerknąć potajemnie na dal poza jej horyzontem serca.
Zaginął, skrył się, całkiem niewidoczny dla oczu, był tylko wytworem jej własnej wyobraźni.
Usiadła pod wijącym się drzewem gdzie zwykła rozpaczać ukradkiem.
Czy pragnienie miłości, tak nieludzkie?
Spragniony człowiek na Pustyni odnajduje oazę,
W samotnym życiu również są złudzenia.
Codziennie odwiedzała to miejsce
Jak gdyby przemierzała pustynię
W poszukiwaniu własnego szczęścia…
Słysząc przeraźliwy krzyk jej tęsknoty powracał..
Powracał z walizką pełną urojonych wspomnień i uczuć.
Rozum przegrywa z dusza i sercem.
A jej fantazje z czasem zamieniły się w Zahir.

171 wyświetleń
4 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!