Pragnienie samotności...
Jesteś dla mnie labiryntem, z którego nie chcę wychodzić
pragnę się w nim zgubić, raz jeszcze i wiecznie brodzić
jak w leśnej sadzawce konar drzewa tkwić
nic już nie mówić nie czuć i nie śnić
I tylko leżeć samemu pośród wodnej trzciny
bez pragnień i marzeń bez winy
Chciałbym stać się mostem dla mieszkańców mrocznych kniei
miejscem spotkań radosnych kochanków
wolny od snów, szczęścia i złudnej nadziei
porośnięty mchem i kępą rumianków
być skrytką borsuków i skarbów złodziei
ratunkiem dla poszczutych baranków
Z dala od huku i miejskiego gwaru
w cieniu dębu i mogiły kurhanu
pomiędzy dziką puszczy zwierzyną
wśród kwiatów dywany otoczony leszczyną
pragnę rozpływać się w ciszy kojącej
tej ciszy cichej usypiającej
A kiedy już się rozpłynę i na wieki zasnę
wypalę się jak mirra i w końcu zgasnę
proszę wyryjcie w mej korze serce
na znak żem jednak żył z Wami
kochał, patrzał, zalewał się łzami
i tak jak Wy miał głowę, nogi i ręce...
Autor