nocą jestem ciemny w bezkresach i bez światła nie mam ułamków z pańskiego gościńca na uniwersalnych szlakach wędrują gwiadozbiory niebo czyste ślady wirują wokół centrum kosmosu myślami przenikam granice widzialności zatrzymuję się i trwam gdzie w nigdzie może uda się zaświecić zajarzyć końcami neuronów do wtóru z ogonkami migających świetlików nocą jestem mizerną częścią pragnę światłości