na stole pomarańcze wraz z życzeniami zamieniają się w lazurowe purchawki
najbliższa choć niczego nie ukrywa jawi się jako obca gdy odchodzi(sz) z bliska
znasz wiele miejsc w których bez powodu czułaś się bezpiecznie nagle zdziwiona że stanęłaś na czarnej cętce ruchomego gruntu opędzasz się od chmary kąsaczokształtnych przenikających wszystko za czym się schowasz
na deltach rzek iluzji udają klauny widzący życie pod bandażem złudzeń tworzą kochają się na gruzach czekają udając nieczekanie
żywiąc nadzieję wszystko może stać się święte krawędź kubka włos na ścianie każda z miliardów monet pocieranych gorączkowo o wizerunki bogów zanim zginą bez echa w głodnych szczelinach nieprzewidywalnego automatu
duszone przyciski z symbolami życzeń czasem pysk wypluje cukierka czasem zabierze może jeszcze dziś mnie albo ciebie