Na początku była wielka miłość nieśmiałe spojrzenia i przysięgi składane w obecności świec, gwiazd i księżyców… gdy emocje opadły już nie było tak cudownie ważniejsze od uczuć stawały się pieniądze i rzeczy coraz częściej gdzieś między wierszami można było wyczytać wyznanie że nie da się kochać w biedzie… zamiast spotkań były już tylko listy a w nich że wszystko się komplikuje poczekajmy… takie dziwne przygotowywanie mnie do ciszy… a później już nawet listonosz omijał mój dom… tylko pies, najlepszy przyjaciel pozostał na zawsze przy mnie mimo, że nigdy nie składał żadnych obietnic…
Angie, zwierzęta są niesamowite, nic nie obiecują a zawsze dotrzymują słowa :)... wierność mają we krwi :). Dana... zawsze warto czekać, na cierpliwych czekają aniołowie :) Onejko... najlepiej nie obiecywać... tylko być... razem od przysłowiowej łyżeczki :) Haniu... jasne, że nie warto się zrażać... na każdym rogiem może stać jakiś anioł :) Pozdrawiam Was serdecznie.