Mówi się, że nie ma aniołów na świecie, Że nie przybywają ani w życia zimie ani lecie… Ja wiem jednak z własnego doświadczenia, Po wielu ścieżkach życia błądzenia, Że anioły są, istnieją i żyją jak ludzie W tym samym przez los zadawanym trudzie…
Mój ma oczy w kolorze indygo – gdy się złości. Lazurowe natomiast gdy pieści – w tym nie zna litości. Ma skórę choć męską, to miękką i delikatną, Tą anielską, rozkoszną, tą imperialną, O zapachu życia, nadziei i schronienia, Które daje gdy obejmuje ramieniem pośród brzmienia Serca – tej melodii najpiękniejszej dla duszy, Która potrafi napoić gdy ogromnie mnie suszy. Ma jeszcze jedną broń tajemniczą, ukrytą, Gdy nie wierzy innym znanym mi już chwytom. To najszczerszy uśmiech jaki może ofiarować, Wraz z miłością i oddaniem potrafi podarować. Ja oprócz tego cenię jeszcze Jego obecność, Która jak dla mnie powinna trwać wieczność.
Mówi się że nie ma aniołów na świecie, Ja mówię, że są i w zimie i w lecie… Na złe i na dobre życia fragmenty Stawiając solidne miłości fundamenty. By na nich solidny wybudować zamek, Pełen szczęścia, radości i innych niespodzianek…