Anioł którego zabiłem..
Mała blondyneczka,
Z tak , niewinną minką
Z kręconymi włosami ,
Była śliczną dziewczynką ..
I serduszko czyste ,
Pełne miłości miała ..
Uśmiech słodki na ustach ,
Wszystkim w koło rozsyłała ..
Mama , tata , braciszek ,
Bardzo ją kochali ..
Była dla nich wszystkim ,
Skarb od losu dostali ..
Jeden moment , jedna chwila ..
TRZASK ! KRZYK ! PŁACZ !
I nie ma już motyla ..
Właśnie wracał od kolegi ,
Był pod wpływem alkoholu ..
Nie spodziewał się że tak skończą
Się tym autem 'bigi'
Nie zobaczył , gdy na drogę ,
Mała kruszynka wybiegła ..
Ona też mknącego auta ..
Początkowo nie spostrzegła ..
Nie hamował , no bo , po co ?!
I tak już nic nie naprawi ..
Teraz śni się każdą nocą ..
Ona płacze ! Ona krwawi !
Jednak , nadal uśmiechnięta ..
Jak aniołek , z skrzydełkami ..
Z aureolą , tak jak święta !
Śni się całymi nocami ..