Lubię, gdy...
Lubię, gdy deszcz jesienny
Z kącików oczu mi wypływa
I drąży w skórze tunel
Ciemny, bezkresny
Lubię, gdy lawa
Z ran rozdrapanych tryska
I pali ciało me poranione
Zastyga, przywiera
Lubię, gdy słowem
Ranisz mnie, zabijasz
Nie wiem, czy rodzę się na nowo
Czy też bezpowrotnie umieram
I lubię ten ból, strach, ciężar istnienia
Bo przecież człowiek nieśmiertelny
Z każdego cierpienia wyłuska
Kilka wersów i cichych westchnień
3442 wyświetlenia
54 teksty
9 obserwujących
Dodaj odpowiedź