Już odlatują żurawie bezprawiem z własnej Ojczyzny na los tułaczy skazane zwodzony most ich godności za próg wykluczenia z kontekstu człowieczeństwa wyrwany skrzydełka poderwane do lotu wieczną tęsknotą bezmiarem przestrzeni pustkę pokonują na oślep w podniebnej otchłani wszędzie tam gdzie martwym zenitem kłaniają się w pas matce żywicielce promienie słoneczne w cieniu ziemi obiecanej byle jak najszybciej byle jak najdalej od bryzy bałtyckiej od pól wrzosem malowanych od dzikiej reprywatyzacji od pokrytej szlamem kumoterstwa Mierzei Wiślanej
Niech mi Pani jednak mówi po imieniu wolę to od tak olbrzymiej odpowiedzialności zdecydowanie ewentualnie ciociu w końcu jest Pani ode mnie młodsza w przeciwieństwie do Starszego