jeszcze utrwalam spojrzeniem słońce co zsuwa się z ramion i bose stopy zanurzam w zielenią tętniącej trawie rankiem czuję na skórze twój ciepły oddech jest lato dopóki go czarna kreską nie przekreślą żurawie
I ja się tu nie wypowiedziałem? Dziwne, ale to chyba dlatego, że z zachwytu zaniemówiłem :) Więc powracam, by naprawić błąd i pięknem tego wiersza serce napawać.