Jak ptak, jak kwiat, jak liść Mieniła się kolorami. Jak sen, jak cień, jak myśl Nietknięta bólem czy łzami. Jak tęcza, jak rosa, jak wiatr Jej świat nigdy nie mógł być stary. Jak uśmiech, jak gest, jak westchnienie Nie mogły boleć te rany. Jak noc, jak gwiazdy, jak zorza Tym szczęściem znowu pijana. Jak chmury, jak słońce, jak błękit Piękniała każdego rana. Aż przyszła pora na szarość, Zabrała marzenia, fantazje. Gdzieś w czerni ukryta sama, Jak chmury czy słońce na niebie. Nie widać jej, jakby zaspała, Nie widać jej i nikt nie wie gdzie jest…
Dziękuję bardzo za zainteresowanie i opinie. Aniu, ciekawe spostrzeżenie; młodość, miłość... lubię takie analizy. Awatarze, miło mi, że do mnie zajrzałeś. Ty wiesz, że piszę impulsem i prawie nigdy nie poprawiam, akurat czułam te: "jak". Cieszę się, że mimo tego wart był Twojej uwagi. Mario, Agnieszko, Ewo dziękuję. Pozdrawiam Wszystkich gorąco.