I żyję, i czuję, i myślę, więc jestem TY karm mnie, nawadniaj – po prostu bądź I kochaj, i całuj, i głaszcz, i troszcz Ja ufam, ja wierzę, ja Twój – cały Twój Bezbronny i słaby, i wątły jak liść Ty krzyczysz, ty biegniesz – oddychasz tym tempem Wciąż pędzisz do przodu, tak szybko niezmiennie I nagle stop, czuje Twe serce Bijące, Gorące, przerażające I zimno, i światło… harmonii mi mało Stalowe nożyce tykają me ciao Ja krzyczę, choć cisza Ja wołam, choć cisza Uratuj, obroń i proszę zachowaj To boli, tak boli, zabija mnie ktoś Ty mamo zabijasz, mordujesz, odbierasz? To boli tak boli, zabija mnie ktoś On tnie, wycina – w Boga się bawi Zabiera mi tętno i oddech, i puls Morderca w biały kitel odziany Ironii, grotesce, satyrze oddany Brak szansy, nadziei – zabrałaś mi to I żyję, i czuję, i myślę, lecz znikam…