****** *** Hej! Krnąbrna NADZIEJO! Tyś bańką mydlaną! Delikatną i kruchą....! Na krótko!
Raz śmiechem mnie witasz, by dodać OTUCHY... Raz znowu - kuksańcem siarczystym.
Gdzie twoja stałość? Czy wszystko - to lipa?
Bo miałaś być przy mnie, tuż obok... by uśmiech mój nie zgasł. Iść ze mną za rękę, być światłem, iskierką radosną, promykiem tańczącym z OTUCHĄ FOXTROTA... Lecz zawsze tuż przy mnie, bym czuła, że jesteś, by płacz mój uśmiechem promieniał...
Ty kpisz dzisiaj ze mnie i szepczesz do ucha: że wrócisz, że czas wszystko zmieni... I gnasz gdzieś po lasach, równinach i górach, dodajesz OTUCHY ZIELENI.
Zadaję pytanie... Co czas u mnie zmieni...? Na lepsze...? Na gorsze...? Czym będzie jutro? Czy śmiechem przywita? Lub może, mi z pięści przywali?
Więc zwolnij swe pląsy szalone i WSPIERAJ! Bądź z nami codziennie, wysłuchaj! Bo my - ZAWIEDZENI, MUSIMY od jutra na nowo zaufać - soczystej, cudownej ZIELENI...
****** ***
Z NADZIEJĄ na lepsze jutro - dla jednego z MOICH KOCHANYCH SYNÓW...