Pozwolę sobie tylko zauważyć, że żadnych głupot tu nie robimy, nie usiłujemy niczego wpychać do pomidora, bo nie jest możliwe osiągnięcie w tej kwestii sukcesu. Przy okazji, a próbowałeś z rzodkiewką? Może wysiłek wpłynie na podniesienie temperatury i przez to ukoi ból głowy? ;) Pozdrawiam. :))
Adnachielu, wybacz mi, że swą nieskromnością znów wzbogaciłem cytaty. :P Miłego wieczoru. :))
Hehe, nareszcie yesteś :) Twoja nieobecność jest zubożeniem cytatów i nie można do niej dopuszczać. Tak, znowu to samo, jak śpiewała Britney: Oops I did it again! :D Dziękuję. I pozdrawiam :)
Melduję się :) Z jednej strony smutek, zaduma, kres doczesności, a z drugiej nadzieja, świt i... bezkres nowego życia. Znów popełniłeś uskrzydlony tekst. :) Pozdrawiam. :))
O! Moi Ulubieńcy :) Dziękuję Wam bardzo za każde słowo, które do mnie adresujecie. Za zadumę, Waszą obecność i docenienie. Z powodu tylu dobrości, z pewnością popełnię kolejny wiersz :) Chociaż za sprawą wczorajszej lirycznej opowieści giulietki, jeden już jest :)
Piękny wiersz. Po jego przeczytaniu nasunęła mi się taka myśl, że koniec, to dopiero początek... Zazwyczaj czegoś lepszego... Tak.. Boimy się końców. A powinniśmy cieszyć się z nowych, przepełnionych szansami, początków :)
przepięknie obrazujesz to, co niewidzialne, ale stale obecne prowadzisz przez komnaty ludzkiego wnętrza na dziedziniec, gdzie wstaje świt i zaczyna się nowy dzień dałam się całkowicie porwać i oszołomić tą wędrówką nie mogę się doczekać kolejnego wernisażu zwierciadeł duszy