czekając na wyrok znaczysz swą drogę cierpieniem sny o alei pełnej krzyży spływających krwią potężny golem napawa się smakiem haniebnej śmierci wywyższonej do znaku zbawienia chcesz tam dotrzeć gdzieś poza ludzki wzrok wciąż wracasz gdzie zaczęło się zło
sędzia czyta sentencję niewinny w majestacie prawa to zbrodnia w afekcie jak kara zadana zbrodniarzowi lecz ty czekasz wciąż na wyrok swej duszy sumienia płaczącego krwawymi łzami przybitego do krzyża z błaganiem o przebaczenie
patrzysz na niebo nie widzisz nic poza chmurami twa dusza wydała ostatnie tchnienie z oczu popłynęły łzy ktoś krzyknął żeś naprawdę był niewinny lecz ciebie to nie obchodzi przystawiając pistolet do skroni
nagły błysk czerwone krople zbryzgały ścianę zaczął padać deszcz do jutra zmyje ślad twego istnienia
zachmurzyło się niebo jak twarz już nie odganiasz cieni znad skroni otulonej lękiem zatrzymał się w tobie czas może więc zdąży ktoś jeszcze powstrzymać przed gestem rozpaczy drżącą bezradnie rękę