Wzrok opuszczony, klęczy przed kościołem. Obok dziecko, opatulone z brudną buzią. Żebrze... Mruczy coś pod nosem, może modlitwę? Ech cyganko, podnieś wzrok. Odczytała moje myśli Spojrzała, i... Przeszyło mnie coś. Dostrzegłam w jej oczach pokorę szczerość wiarę. Dotknęłam jej twarzy. Poczułam bijące ciepło, takie inne, magiczne... Rzuciłam jej parę groszy. a ona... ona uroniła łzy. Minęło już tyle czasu... Chwilami, kiedy jest mi smutno, pojawia się w myślach otacza swoim ciepłem niczym anioł. Podnoszę wtedy wzrok, i idę przez życie odważnie. Jak ona.