Cisza wiatrem goniony śmieć worek foliowy po wątróbce ze zmarszczkami krwi na stygnących skrzepach i kobieta z siatkami na posiwiałym betonie niosąca do domu podroby jak ptak robaki do gniazda w rozchylone dzioby
Gdyby nie pieniądze od państwa to strach pomyśleć co by jedli i w co się ubrali ale teraz ma na szminkę i banany
W domu nowa pralka i na sobotę bulgoczą flaki w garach...