Też, chodzi o to, że Wigilia stała się tylko takim obowiązkowym rytuałem, ważniejsze jest jak ktoś już pisał na Cytatach , jaką sukienkę ubrać, czy pójść do fryzjera i czy pierogi się nie rozkleiły.
To nie jest tak. Bóg się odradza w nas codziennie, a spotykamy się przy wigilijnym stole by się pośmiać i w radości pobyć ze sobą, jedząc smacznie i pijąc smacznie. Bóg nie rodzi się o północy, jeżeli w ogóle tam jest?! To jest własnie nasze zafałszowanie, bo opłatek to codzienny czyn dobra, a nie przełamywanie się ciastem po pasterce i ściskanie sobie dłoni oraz składanie życzeń ludziom, którzy są obcy, a codziennie przeważnie są też złymi ludźmi.