Chciałbym pisać, więc napiszę To co w swojej głowie słyszę: Wszystkie słowa, myśli, zwroty I mądrości i głupoty. Namalować chcę słowami Cały nieboskłon nad nami. Wszystkie ptaki, gwiazdy, chmury Zamknę słowami w kontury. Gdy już skończę kreślić niebo To pochylę się nad glebą: Gdy wykrzyknę pewne słowa Stanie ziemia kolorowa. Skoro ziemia jest już stała Rzeka słów popłynie cała. Czerpiąc z jej źródła dla hecy Stworzę cały świat zwierzęcy. Mam już niebo, ma i ziemię. Wszystko co na ziemi, niebie Opisałem i posiadam, Lecz ma głowa pełna nadal. Naszło mnie na pewien psikus: Niech o tam wyrośnie fikus, A tam dalej ze trzy drzewka I czerwona chorągiewka. Ktoś z was pewnie zaraz powie: „Dobrze, ale gdzie jest człowiek?” Przykro mi, lecz z moich myśli Nie zamierzam ludzi wyśnić. Ludzie to łotry i dranie Zaprogramowani na branie. Biorą, biją się i wrzeszczą. Wyklinają się zło wieszcząc.
Świat słów i myśli jest cichutki, Jasny, przestronny choć malutki. Zostawię go takiego jak jest I będzie to ostatni mój gest. I choć stworzyłem ziem sto jeden, Całych galaktyk najmniej siedem, Wciąż muszę siedzieć na tej scenie, Bo wiem że siebie już nie zmienię. Chciałem napisać moje myśli I wszystko to co mi się przyśni, Chciałem móc wszystko odsunąć I w otchłań niemyślenia runąć. Ale niestety – nie potrafię. Myśli me są jak graty w szafie. Wciąż jest ich mnóstwo, ogrom, wiele… Wszystko się u stóp moich ściele. Więc muszę czekać ciągle pisząc I wszystkie swe oddechy licząc, Bo gdy już wreszcie spocznę w grobie Chcę mieć już tylko pustkę w głowie.