Bylismy idealni, na miare skrojeni, tworzac we dwoje jedna, spuja calosc. Lecz widac, to do nieba wciaz o krok za malo, by sie moc oderawac od oczu zieleni. Moglismy pisac wiersze o obcych nieszczesciach, smiejac sie poblazliwie w twarz szaremu swiatu. Latwiej bylo jednak oddac zycie katu, bukiet zeschlych pragnien zaciskajac w piesciach.
Moze i jestesmy dla siebie stworzeni, jednak zycie wiedzie nad dwoma siezkami. Tylko jedno jest miedzy tymi drogami, bezdenny i chlodny ocean zieleni.