Bo przecież nic się nie stanie, Ty ostrożnie w swym mini Vanie, przekręcisz w stacyjce kluczyki, z płyty dobiegną rockowe krzyki i ruszysz w miarę bezpiecznie, by do łóżka położyć się grzecznie.
To nic, że jesteś pijany! To nic, że innym popsujesz plany. To nic, że potrącisz młodą kobietę, która jutro miała wyjechać na Kretę. To nic, że zabijesz jakiegoś ucznia, już nikt nie będzie musieć uczyć tego trutnia! To nic, bo przecież Ty jedziesz. Sam siebie w samochodzie wieziesz. Bo przecież nic się nie stanie. Jutro zjesz z rodziną normalne śniadanie.
Ty cholerny mistrzu kierownicy! Obyś na grobie swoich dzieci nie musiał palić zniczy.
Oby się ludzie opamiętali... Bo nie chcemy umierać.