błądząc po duszy zakamarkach w ciemności rozpaczy szukał dni jasnych i ciepłych zatopionych w jej oczach utraconych z zimy nadejściem
wraz z wiosennymi roztopami śladów stóp szukał bez wytchnienia by znaleźć swą ukochaną i spytać czemu odeszła tak bez słowa z mroźnymi wiatru podmuchami
minęła wiosna i lato odeszło babiego lata słońce już zaszło pierwsze płatki śniegu spadły na ziemię kolejnej zimy początek nastał
w maleńkim domku na skraju lasu pukanie do drzwi rozległo się nagłe za progiem stała ona piękna jak zawsze i znalazł ukojenie w cieple jej oczu nim swoje zamknął na zawsze