Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pociąg

Skyline

Skyline

Świst w otwartym wagonie uniemożliwia wszystkie rozmowy, dlatego siedzą cicho. Ja rekrut, X, Mark, Evan i Simon. Każdy z naładowanym pistoletem w dłoni wypatrujący wroga. Ja nieco z tyłu. Niedoświadczona. Nie mam prawa na czynny udział w akcjach.

Oni zaatakują. Chcą X i najprawdopodobniej ją dostaną. Do tej pory nie udało nam się ochronić żadnego Artefaktu. Jakim cudem ona jest taka spokojna? Uważnie wpatruje się w mijane widoki, a jej ciemne włosy falują na wietrze. W dłoni trzyma zapalniczkę, a w szkarłatnych ustach papierosa, bawi się zapalniczką ale nie zapala go. Wszystko wydaje się być dla niej zabawą, zabijającą nudę. Jej pistolet nie jest nawet odbezpieczony.
Jej tyły trzyma Mark. Strzelec. Pochylony i gotowy do akcji. Jego ostre rysy i orli nos idealnie określają jego charakter. Burza popielatych włosów przysłania cieniem jego oczy, ale on wciąż widzi wszystko. Wygląda jak przyczajony drapieżnik.
Przed X stoi Simon. Uśmiechnięty i pewny siebie Azjata wystukuje na udzie rytm. Ma przymrużone oczy. Kompletnie nieskupiony. Całkowicie znudzony. Oparty o ścianę w luźnej pozie.
Evan to ponury perfekcjonista. Jest zdenerwowany. Jego knykcie zaciśnięte na kaburze pistoletu są białe od ucisku. Druga dłoń jest zaciśnięta tak mocno, że jego paznokcie powinny już dawno przeszyć skórę. Ciekawe jakim cudem jeszcze tego nie zrobiły. Włosy Evana wydają się być szare, podobnie jak jego oczy i ziemista cera. Szare jak jego mundur.
Zostałam ja. Ściśnięta w kącie. Zdenerwowana. Kto by nie był? Wyczekująca ataku. Niegotowa.
Nie wiem którą milę już mijamy. Setną? X nuci coś od nosem. Nie wiem jakim cudem ją słyszę. Słowa do melodii wybrzmiewają ponad świst pociągu.
- Bałwanku nie dotykaj świeczki.
Gdy to zrobisz znikniesz.
Pozostanie tylko mokra plama,
Nie świeczka i bałwanek.
X musi być pewna, że nikt jej nie słyszy. Może po prostu o to nie dba. Może wie, że zginiemy. To chwytliwa melodia, a słowa powtarza melodyjnym głosem w kółko i w kółko. Po kilku razach nie dba już o melodie i po prostu mówi to jak wierszyk. Znowu rozpala płomień w małej zapalniczce i przykłada ją do papierosa, który po chwili zaczyna się tlić.
Wtedy wszystko wybucha.
Eksplozja pochłania cały wagon. Dym mnie dusi, a huk ogłusza. Tam gdzie nie ma płomieni jest popiół. Popiół i krew. Ktoś eksplodował, chyba Mark. Evan jest nieprzytomny. X leży tuż przede mną. Cała we krwi. Swojej czy cudzej?
Simon coś do mnie wrzeszczy. Nie jestem w stanie odróżnić słów. Nie potrafię, choć próbuję. Właśnie wtedy zaczynają strzelać. Wszyscy padamy na ziemię.
Powinnam przykryć swoim ciałem X. Simon jest za daleko, a ona jest najważniejsza. Mimo to ona mnie wyprzedza. To jej ciało przyciska mnie do ziemi. Zakrywa mi pole widzenia wierzchem dłoni. Jedyne co jestem w stanie widzieć to jej poparzone ślady. Wrzeszczę na nią i wiercę się, ale ona jest nieugięta. Może już nie żyje. Nagle dostrzegam w co układają się znaki na jej dłoni. Cztery wielkie cyfry.
8118
To i tak nie ma znaczenia, bo po chwili ciężar jej ciała znika i zanim zdążę jakkolwiek zareagować duszę się w czyimś uścisku. Ktoś przykłada mi żarzący się liść do nosa.
Ten zapach. Słodszy niż cukier. Jest piękny. Taki piękny.
Czerń.

1329 wyświetleń
27 tekstów
0 obserwujących
  • Albert Jarus

    11 December 2012, 22:00

    wartko i fajnie się czyta :)