Środek miasta. Zatłoczone ulice, pełne bezbarwnych twarzy i nieczułych serc. Poprzez deptak przedziera się pewien brązowowłosy mężczyzna.Ubrany jest w jasną koszulę i dopasowane spodnie. Każdy może zauważyć, że ów mężczyzna jest bardzo zdecydowany i pewny siebie. Jedynie pewna iskierka w jego oczach, której dopatrzyć się mogą jedynie bardzo spostrzegawczy obserwatorzy,nie pasuje do jego „imidżu”. Nagle na kogoś wpada. Wstając, zauważa, że przyczyną jego upadku była kobieta. Mniej więcej w jego wieku, z ciemno brązowymi włosami związanymi w kok, ciemno granatowej sukience i czarnych wysokich szpilkach. Mimo eleganckiego ubioru kogoś mu przypominała. Po chwili zdał sobie sprawę kogo. Jego wzrok nagle stał się mętny a on sam odpłynął w głębie swoich wspomnień. Znów był zwykłym szesnastolatkiem,takim, jak wszyscy inni. Właśnie trwała dyskoteka szkolna, a on sam siedział w szatni, ukrywając twarz w dłoniach. Nagle usłyszał, że drzwi cicho się otwierają, a ktoś podchodzi do ławki i siada tuż obok niego, nie odzywając się ani słowem. Wiedział, że to ona. Spojrzał na jej twarz, tak delikatną i subtelną, a dla niego piękną, mimo, że smutną. Wpatrzona była w ścianę naprzeciw, jakby było tam coś do oglądania. Przyglądał jej się przez dłuższy czas, taksując całą jej sylwetkę swoim przenikliwym wzrokiem. Nie była ideałem piękności, nie. A jednak było w niej coś takiego, co nie pozwalało mu oderwać od niej wzroku. Nagle odwróciła wzrok w jego stronę, a w jej oczach było tyle smutku i wyczuwalnego wręcz bólu, że aż skręcał się wewnętrznie z chęci przytulenia tej drobnej dziewczyny. - Dlaczego się nie bawisz? – spytała z wymuszonym uśmiechem, podnosząc do góry lewą brew - A ty? - Bo przyszłam do ciebie, żebyś nie siedział tu sam jak palec, ciołku – sarkastycznie odpowiedziała brunetka. - Ale wiesz, że nie musisz, prawda? Po prostu trochę boli mnie jeszcze ta noga – skłamał, nie patrząc jej w oczy. - Wiem, ale chcę.Zrozum to wreszcie – odpowiedziała całkowicie szczerze i z uczuciem, którego nie rozumiał. Nie docierało do niego, że ona była zakochana w nim po uszy. Był zbyt nieśmiały aby to zauważyć, mimo, że tak bardzo ją kochał. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu a on bezwiednie zaczął głaskać ją po jej jedwabistych włosach. Nagle obraz rozmył się. Był teraz pewnym siebie osiemnastolatkiem, który zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, i było mu z tym dobrze. Wmawiał sobie, że o niej nie pamięta. Gdy widział jej smutne oczy odwracał wzrok, a kiedy się śmiała, dusił w sobie rodzące się ciepełko, które zalewało całe jego serce. Nie rozumiał miłości. A może nie chciał zrozumieć? Teraz potępiał się za to, jaki był w młodości. Ile by dał, by móc na nowo patrzeć się godzinami w te jej piękne ciemne oczy bądź po prostu z nią rozmawiać, nie ważne gdzie jak i na jaki temat. Nagle coś wyrwało go ze świata marzeń. Spojrzał w morskie tęczówki kobiety, która stała naprzeciwko niego i machała mu ręką przed nosem. Zdał sobie sprawę, że to nie ona. To nie była miłość jego życia, mimo, że tak bardzo ją przypominała. Nagle poczuł wszechogarniającą złość i smutek. Przeprosił grzecznie brunetkę przy okazji zauważając inne różnice, takie jak wzrost, wykrój ust i brak tych uroczych piegów na nosie, po czym skierował się w stronę domu, chcąc nie chcąc zatracając się w najsmutniejszym wspomnieniu z jego przeszłości. Znów, mimo, że obiecał sobie iż zapomni,przypomniał sobie, że ona przecież nie żyje. Umarła, nie zdając sobie sprawy zt ego, jak bardzo ją kochał. Umarła w tak głupi i bezsensowny sposób, umarła, bo także chciała zapomnieć. Mając jedynie osiemnaście lat i całe życie przed sobą, po prostu wsiadła do niewłaściwego autobusu – chciała wyjechać z miasta, z dala od problemów, od rodziny i miłości. Umarła w zwykłym wypadku samochodowym, a przecież była taka wyjątkowa.
Przyjemna lektura. Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać jeszcze niejedno Twoje opowiadanie. Naprawdę, bardzo ciekawie opisane. Lekko się to czyta. Pozdrawiam ; ))