Menu
Gildia Pióra na Patronite

bywa ciężko

sollle

Spotkanie dwóch przyciągających się osób, nazwałabym gorącym i rozmarzającym. Szukających dotyku i ciepła ust. Oszukujących się, że nic ich nie łączy, niepewności uczuć osoby obok, strach przed zgubieniem się w tłumie, czy wyrażeniem własnych uczuć.

Spotkali się w łazience, pełnej suszących się ubrań na rozciągniętych sznurkach. Standard studentów: toaleta, dwie umywalki służące jednocześnie za zlewy-wiecznie zatykające się i prysznic, wylewający co dwa tygodnie o zimnej wodzie dla co piątej osoby.
Zbliżały się święta, od jutra nie będzie przelotnych spojrzeń, przypadkowego dotyku, czy odwiedzin w wymówce pożyczenia pokrywki.
-Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Wielkanocnych, smacznego jajka i mokrego dyngusa.
Odkręcił kran i oblał ją zimna wodą.
-Taki jesteś? I nawzajem.
Oblała go kupkiem z zimna wodą, którego właśnie myła. I wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Złapał ją za nogi i zaniósł pod prysznic. Ona trzymała się go mocno, jakby przyklejona do jego wyrzeźbionego ciała codzienną siłownią.
-Wojtuś, proszę Cię,
No może gdyby widział jej minę, posłuchałby jej, ale mówiła do jego pleców. Odkręcił kurek z ciepłą wodą i gorący potok zmoczył napięte adrenaliną ciała. Broniła się pozwalając pryskać wodzie na cały brodzik. Ich oczy spotkały się a usta połączyły, w gorącym, pełnym pragnień, nieudolnym pocałunku.

Gdy wróciła do pokoju wskoczyła na łóżko i pozwoliła sobie na marzenia o Nim, zapominając o naczyniach w zlewie-umywalce.

Gdy spotkali się następnym razem, nie mieli odwagi na spojrzenie w oczy, potrafili się tylko kłócić.

490 wyświetleń
11 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!