Menu
Gildia Pióra na Patronite

NIEDZIELNI WĘDROWCY cz.4

fyrfle

fyrfle

Powoli dochodzili na szczyt po drodze z ażurowych betonowych płyt. Po lewej i prawej stronie mieli bajecznie kolorowe łąki kwieciem wszelkim arcy cudownym, a dodatkowo upiększonym krzewami kwitnących róż, a może to tylko Duch Święty wypełniał ich i prezentował im się nową formą Krzaku Gorejącego? Szli niby Golgotą, a w rzeczywistości szli rajem, tak jak jest z nauką Chrystusa, że kto ją przyjmie ten wiecznie żyć będzie.

Mijali właśnie dwunastą stacje drogi krzyżowej, przystrojoną we flagi "Solidarności". Prawicowe związki zawodowe chętnie szukają dla siebie poparcia w kościele katolickim, prawicowych rządach oraz czerpią inspirację do działania z Ewangelii i nauki Jana Pawła Drugiego. We mnie budzą jakiś sprzeciw tym, że są jak ta jemioła na organizmach firm. Ustawa, która gwarantuje, że zakład pracy ma utrzymywać etaty dla kilku nierobów - tak zwanych związkowców, to chory twór PRL. Do pracy przychodzi się wykonywać wolę pracodawcy, a związki zawodowe powinny być wyprowadzone z zakładów pracy i wynajmować sobie pomieszczenia w biurowcach ze składek ich członków. Typowe okradanie drugich w świetle chorego prawa. Republika cwaniaków.

Ale widok spod tej powiewającej flagi związkowej regionu Podbeskidzie naprawdę mieli przecudny. Łąka schodząca zboczem Matyski, ukwiecona tak bardzo, że nic tylko stanąć i dać porwać się temu amokowi zapatrzenia. A za tą łąką pasmo drzew zielonych, ciągnących się niby wstążką, to znaczy, że pod nimi płynie sobie skryty w tej zieleni potok wesoły, rubaszny, którego lica skrzą się od wielbiących go promieni słońca. Za nim szachownice pól i łąk oraz oazy zielonych drzew, puszystych jakoby ruskie baby w krakowskich sukiennicach. Za nimi jakby rozsypane paczki kolorowych czeskich lemtilek , to domy mieszkalne Przybędzy i Cięciny. I wreszcie niczym brzegi korony zbocza i szczyty Beskidów, nad którymi Wielki Wybuch rozpostarł dzisiaj błękitne niebo i nakropił je kłębkami cukrowej waty - chmur. Słodycz Mocium Panie.

Po drugiej stronie szlaku widok równie wciągający, wzbierający miłość w człowieku do Dzieła Bożego, powodujący stan medytacji, łączności z Absolutem, wzruszenia i podzięki za skromność wnętrza i dar rozumu, że byli w tym miejscu właśnie teraz, a nie na przykład w Gemini Park w Bielsku Białej lub nie gnuśnieli w domu przed telewizorem jak gnuśnieją miliony. Tam na końcu tego fresku Pana było Skrzyczne, dziś takie liryczne, dzisiaj w takie porywające rymy, poematem dzisiaj o wędrówce człowieczej ziemskiej, wędrówce z piękne, w pięknie i czieriez piękno. Wot ziemla, wot ćeławiek! Patamu szto my lubimy russkij jazyk i braci naszych słowian Moskali.

Doszli na wzgórze i usiedli na ławce za trzynastą stacją drogi krzyżowej.
- Teraz mężu odpoczywamy i ładujemy się pięknem - powiedziała rozpromieniona rzeczywistością Pani Inspektor.
- Tak i jeszcze zjemy po jabłku i napijemy się Muszynianiki - odpowiedział Sierżant.
- Z najwyższą chęcią, a le zobacz ta paralotnia jest już gdzieś na wysokości jeziora, choć stąd postrzeganie może być złudne. W każdym razie zmierzają w tamtą stronę.
- Też wspaniały sposób na niedzielę.
- Ja bym na tych łąkach pod szczytem posadziła tysiące krokusów, aby wiosną tutaj było tak cudnie jak teraz.
- To wymagałoby zgody właścicieli pól i inicjatywy kogoś z autorytetem, kogo górale by posłuchali.
- Myślę, że oni takie pomysły uważają za oderwane od rzeczywistości, to przechodzi ich zdolność postrzegania świata, że można coś od siebie dla wspólnego piękna i żeby tutaj ludzkość cała lgnęła. Żeby to był obowiązkowy punkt programu wycieczki w każdej porze roku.
- Szkoda, trzeba się modlić medytować o mądry i potrzebny postęp w pięknie ludzi, nie tylko dla pieniędzy i posiadania kolejnych rzeczy.

Siedzieli i wpatrywali się w Kotlinę Żywiecką, na zielenie pól, zboczy gór, dachy kościołów poszczególnych wiosek, aż na końcu było Bielsko jak na dłoni, a to ponad dwadzieścia kilometrów. Na początku była wielka kolorowość łąki. Dało się rozróżnić kształty i barwy poszczególnych kwiatów: żółć, czerwień,bordo, fiolet,róż i biel, a dalej wszystko zlewało się w dominującą mieszaninę bieli i żółci, żeby wreszcie po kilkuset metrach całość stała się wieloodcieniową zielenią. Po paru kilometrach zieleń stawała się coraz ciemniejszą, a to były już góry, który z kolei nagle urywały swoją zieloność na rzecz błękitów nieboskłonu. Tylko tam, gdzie pod zboczami gór widniała tafla Jeziora Żywickiego, boski scenariusz uległ zmianie i na chwilę w morzu zieleni pojawił się lazur wód jeziora, skądinąd przykładu mądrej i roztropnej działalności człowieka. Ot taki klasyczny przykład mocy Ducha Świętego, który zwyciężył i prowadzi umysł ludzki swą mądrością i miłością.

- Browar!
- Co?
- Browar w Żywcu, to klasyczny przykład mocy Ducha Świętego!
- Myślisz?
- Jestem pewien, bo taki genialny płyn bez boskiej interwencji by nie powstał.
- Pewnie tak, aczkolwiek walczący z pijaństwem by cię zezarli za takie stwierdzenia.
- Piwo jest dla ludzi, moze gdy tu pod tym krzyżem, pod tym pomnikiem, zaczniemy spotykać się na piknikach rodzinnych i wypijemy po jednym dwa kufle żywieckiego, to się powoli wszyscy nauczą, że piwo nie musi służyć do ochlaja, ale może być radością smaku i towarzyszem kulturalnej rozmowy o Mistrzu i Małgorzacie.
- Myślę, że to co mówisz jest kosmosem dla zawiadowców tej wsi, gminy i parafii, a co dopiero dla zwykłego tutejszego. Uważam, że pojęli by twoje słowa jako bluźnierstwo, świętokradztwo i zamach na ich życie.
- Warto marzyć i poprzeć te marzenia modlitwą.
- Ty jesteś czarodziej.
- Kreator i wodzirej swojej rzeczywistości, ale jak pięknie poprowadzę siebie, to może inni przyłączą się do korowodu radości!
- Zaczarujesz ich?
- Uwierzą.
- Amen.

Pojedli, napili się, po czym zdecydowali wstać i przejść się dookoła wzgórza i napatrzeć się na panoramy Kotliny Żywieckiej i pasm Beskidu Żywieckiego, a widoki były przepiękne, a widoki były inspirujące do kolejnych wędrówek kolejnymi szlakami i do tworzenia swojego życia w coś oprócz pracy, koniecznych codziennych zajęć, codziennych internetowych zwad o sprawy moralne, polityczne, społeczne, religijne, ideologiczne. Przestrzeń to wolność i pozwala mieć dystans tak naprawdę do wszystkiego i wszystkich, bo tak naprawdę liczy się tylko tyle ile dadzą sobie szczęścia przez robienie tego co sprawia im przyjemność, co ich łączy, przez co są szczęśliwi. Reszta ludzkości jest tylko po to żeby pojawiać się w ich życiu po to, aby dawać im radość, mądrość, spokój, no i w przypadku sierżanta - aby mógł sobie z nich pokpić, poironizować, poszydzić oraz na wszelki możliwy sposób wkładać w kij ich mrowisko pokory, potulności, poprawności i głupoty oraz brakowi samodzielnego myślenia, wykraczające poza wciąż poza wszelkie ramy wszystkiego i wszystkich.

- Pięknie tutaj kochana żono!
- Pięknie tutaj kochany...mój mężu!
- Wracamy przez Przybędzę.
- Zadecydowałeś, a jam posłuszna słusznej woli twej, która wolą mą!
- Ha ha ha kochana ironio twa!
- Przybędza musi być!
- Bez Przbędzy Beskid nędzny!
- No to schodzimy.

koniec cz.4

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!