Menu
Gildia Pióra na Patronite
tygrysialilia

tygrysialilia

Niczego nie była już tak pewna, jej twarz nie promieniała jak dawniej, a zgarbiona sylwetka kipiała rezygnacją. Wiedziała jedynie, że wszystko się zmienia i nie może zatrzymać nic dla siebie. Ta silna nadzieja na zmianę świata, goszcząca w jej sercu, przysnęła jak bańka, a determinacja schowała się gdzieś za kominem.

Z każdą sekundą zadawała sobie więcej pytań. Wszystko wracało z czasem i znów poczuła się jak malutka nieistotna cząstka wszechświata.
Kiedy zaczynała myśleć w ten sposób, lęki i obawy przerastały najśmielsze oczekiwania. Przerażenie odwiedzało każdy zakamarek umysłu, oplatając czarną wstążką piękniejsze wspomnienia. Z kolorowych kwiatów optymizmu powstał prawdziwy wieniec żałobny. Gdyby tylko mogła to powstrzymać i powiedzieć sobie, że strach to tylko myśl. Jednak jej serce pragnęło słów. Chciało potwierdzenia, przytulenia, ciepła, miłości… A może wcale nie pragnęło miłości? Może widząc, że pozostałe fragmenty uczuć, kłują jak ostre szpilki, chciała… odpocząć? Zapomnieć… Przestać płakać.
Zastanawiała się już nie raz, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Znalazła przyczynę. Bóg chciał by mogła pomagać innym odnajdywać drogę. To On zarządził taką kolej rzeczy. Niezgłębiony jak nikt inny, nieśmiertelny, a co najważniejsze, bezgranicznie kochający ojciec. Zrozumiała… powinna nieść swój Krzyż. Z każdym dniem większy ciężar i mimo to zauważyła, że biorąc na siebie troski drugiego człowieka otacza ją większa łaska. Z każdym oddechem czuła się lepiej aż w końcu z różańcem w dłoniach zasnęła w Panu.

2195 wyświetleń
40 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!