Laura biegała z jednego kąta do drugiego, była bardzo zdenerwowana, choć wujek zapewnił ją, że za jego samochodem pojedzie radiowóz.
-O nic się nie martw – usłyszała, gdy wchodził do samochodu. Ręce drżały, gdy tylko zaczęła myśleć o liście. Była bardzo niespokojna, co zdarzało jej się bardzo rzadko. Próbowała nic nie pokazywać, ale pot na czole ukazał się tuż po odjeździe krewnego spod domu. -Laura, co jest? – badawczym wzrokiem zapytał Maksymilian. -Nic. -Nie chcesz mi mówić? Będziesz to trzymać w sobie? Myślisz, że tak będzie lepiej? -Nie krzycz na mnie. -Nie krzyczę, tylko denerwuje mnie twoja postawa. -Trudno. I chłodno spojrzała na brata. Zrobiło mu się przykro, iż źle ją potraktował, ale nie mógł znieść milczącej ciągle siostry. Wszystkiemu przyglądał się Pius, który w rodzinie nazywany był bystrzakiem. -A mozie Laura boi się o mamę? Tego było za wiele dla niej, wybiegła z domu i pognała w stronę… Właściwie donikąd, pewnie biegłaby dalej, gdyby nie zobaczyła Jakuba, ale nie tylko jego. Za nim stał ktoś jeszcze, kogoś kogo nie chciała widzieć. Uśmiechnęła się do chłopaka, a ten szybko znalazł się obok niej. Laura udawała szczęśliwą, ale sama nie wiedziała co robić. „On czeka, czeka, czeka. Dzwonić czy nie?” Biła się z myślami, jednocześnie rozmawiając z Kubą. Postanowiła, że pójdzie do babci Anieli, która zawsze rozważnie podejmowała każdą decyzję. Pożegnała się z Jakubem, a sama poszła w stronę centrum. Co chwilę wyciągała lusterko, aby się upewnić czy „on” idzie za nią. Niestety szedł i nie zamierzał tym razem ustąpić. Na szczęście tuż za rogiem stał mały, zielony dom, w którym mieszkała babcia. Na widok beżowych okien i żółtych firanek, Laura poczuła rodzinne więzy, mama także lubiła te jasne kolory. Zapukała. Babcia otworzyła drzwi, a wnuczka szybko weszła do środka. -Babciu, babciu. Cześć! Mogę zadzwonić do wujka? -Dziecko co się stało? Laura zaczęła szeptać do babcinego ucha: -Śledzi mnie mężczyzna, który groził, że zabije mamę. Babcia zrobiła się czerwona na twarzy. Aż widać, było, że wewnątrz wszystko się gotowało ze wściekłości. Chciała wyjść, ale Laura powstrzymała ją. -Stój! Zatrzymała się, a Laura zadzwoniła do wujka. Mówiła szyfrem, który poznała dzięki niemu, a on tylko jej powiedział: -Aha. I rozłączył się. Laura obserwowała mężczyznę. Jakieś jeszcze pięć minut stał pod domem, potem przyjechał Mercedes i zabrał go. Zapisała rejestracje. Po chwili zauważyła nadjeżdżający samochód kuzyna. Szybko ubrała błękitną kurtkę i czarny szal, zamknęła drzwi i już była w środku. Marcel kazał jej zapiąć pasy i ruszyli. Laura uważnie spoglądała na każdy pojazd, wreszcie dojrzała, te które tak bardzo szukała...
--- Jubileuszowa część ;-) Dziękuje tym, którym wytrwali z moim stylem pisania, dziękuję za KAŻDĄ krytykę, wskazówki, dzięki którym jakoś mi się łatwiej pisze (nie mam teraz na myśli, że lepiej). Po prostu: Dziękuję :-)
Plus jeszcze błąd, na który zwrócił Ci uwagę Albert. Przyznam także, że udało Ci się mnie w końcu szczerze zaciekawić i zainteresować. Czekam na kontynuację. :)
Moja Pani tez marzy bo córcię nazwać Aniela... będzie ciężko :) Fajnie się czyta Twoje opowiadania I tam mały chochlik się wkradł nie "otwarła" tylko "otworzyła", pozdrawiam. Widać, że się wyrabiasz